Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Wypasione rezydencje biskupów odstręczają od Kościoła

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Wypasione rezydencje biskupów odstręczają od Kościoła

Dodano: 
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Kościół powinien na tyle jasno i klarownie, a zarazem subtelnie przedstawiać swoje racje, żeby społeczeństwo samo dobrowolnie Kościół finansowało. Kościół powinien wzbogacać się na własnej wiarygodności, a nie na jakimś całkowicie świeckim biznesie, który owszem może przyniesie zyski finansowe, ale spowoduje wątpliwości. Ja nie widzę powodu, by np. emerytowani biskupi mieli swoje pełne przepychu rezydencje. Oczywiście – godne warunki. Ale dwory, pałace… takie coś niestety odstręcza wielu ludzi od Kościoła – mówi portalowi DoRzeczy.pl ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

W piątek umarł były metropolita poznański, arcybiskup Juliusz Paetz. Co jego śmierć oznacza dla Kościoła w Polsce?

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Na pewno każda śmierć skłania do modlitwy. I chrześcijanin w takich sytuacjach odmawia tę modlitwę „Wieczny Odpoczynek”. Ale trzeba też pamiętać, z abp Juliusz Paetz był osobą niesłychanie kontrowersyjną, która od wielu lat nie powiedziała prawdy o sprawach poważnych. Osobiście zetknąłem się z ks. abp. tylko raz. Natomiast pisałem do niego kilkakrotnie przygotowując książkę „Księża wobec bezpieki”. On był opisany jako kontakt operacyjny Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie Ferno.

Jak zareagował arcybiskup na Księdza listy?

Na pierwszy w ogóle nie otrzymałem odpowiedzi. Arcybiskup odesłał mi go nie otwierając. Po latach napisał mi dość obszerny list, w którym zaprzeczał kontaktom z SB, natomiast odnosił się też do moich wypowiedzi na temat tego skandalu obyczajowego, który wybuchł w archidiecezji poznańskiej. Chodziło o zarzuty molestowania, jakie księdzu biskupowi postawili poznańscy księża i klerycy. I list ten był próbą wywarcia presji, bym na ten temat więcej nie pisał. Ja wielokrotnie, w różnych publikacjach wracałem do tej sprawy. Bo uważam, że ta sprawa jest kluczowa by zrozumieć dlaczego w polskim Kościele pod koniec pontyfikatu św. Jana Pawła II i okresie późniejszym działo się wiele złych rzeczy. Chodzi i o kwestie molestowania i skandali obyczajowych, jak i zablokowanie lustracji w Kościele. Jeśli chodzi o abp. Paetza przypomnę, że te informacje o skandalu z biskupem były blokowane, niedopuszczane do papieża. I dopiero Wanda Półtawska, przyjaciółka św. Jana Pawła II poinformowała go o tym, co dzieje się w Poznaniu. Jednak sprawa ta nigdy nie została do końca w pełni wyjaśniona. A brak mówienia o takich sprawach szkodzi Kościołowi.

Problem lustracji, czy kwestie obyczajowe nie są jedynymi. Przed laty bywali „uzdrowiciele”, czy wróżbici, którym użyczano budynków kościelnych (słynny Harris). Jest problem z odejściem od doktryny, wierni skarżą się też na frakcję tzw. księży – biznesmenów …

Problemy zawsze były, są i będą. Grzech w Kościele także. Również przy samym Jezusie, wśród dwunastu apostołów pojawił się zdrajca, czyli Judasz. Jednak nie jest największym problemem to, że coś takiego się dzieje, ale to, czy są odpowiednie mechanizmy radzenia sobie z tym. I z przykrością muszę stwierdzić, że polski Kościół nie ma tych mechanizmów, albo są one słabe i niewystarczające. To jak z chorobą nowotworową. Jednak szybkie wdrożenie terapii może sprawić pełne wyleczenie. Brak odpowiedniej reakcji prowadzi do tragedii. A jeśli chodzi o księży biznesmenów, to jest to efekt t tego, że w Polsce wielu ludzi Kościoła po 1989 roku zachłysnęło się wolnością gospodarczą.

To znaczy?

W PRL Kościół był pozbawiany własności. Nie mógł prowadzić działalności gospodarczej. My jako księża nie mieliśmy nawet ubezpieczeń społecznych. I nagle słuszne prawo restytucji, przywrócenia majątków, sprawiło, że wahadło wychyliło się w drugą stronę. Zaczęły się zwolnienia z podatków, przywileje, wzrosło znaczenie „księży biznesmenów”. I co ciekawe – najlepiej im żyło się za SLD. Postkomuniści zorientowali się, że łatwiej będzie im zwalczać Kościół nie za pomocą kija, ale marchewki. Ustawa państwo – Kościół weszła przecież w życie już pod sam koniec PRL. Kościół nie wypracował tu mechanizmów ochronnych. Ich brak doprowadził potem do skrajnych patologii.

Na przykład?

Na przykład sprawa gdańskiej Stella Maris, czy sprawa z Elbląga, gdzie ksiądz pożyczył ogromne sumy pieniędzy i nigdy ich nie oddał. To są defraudacje. W Krakowie doszło nawet do zabójstw dyrektora Caritas, który został zamordowany przez asystenta świeckiego.

Są też kontrowersyjne inwestycje. W Warszawie powstaje budowany na terenie Archidiecezji Warszawskiej ogromny biurowiec Roma Tower, który ma – zdaniem części varsavianistów – zniszczyć panoramę i cały układ Śródmieścia Południowego. Z kolei w miejscowości Rybaki na Mazurach, na terenie diecezji warmińskiej, ma powstać luksusowy hotel, gdzie wiele osób obawia się o lokalną przyrodę. Według doniesień medialnych oprócz hotelu, mają powstać luksusowe bungalowy., itd.?

Ja uważam, że takie inwestycje nie powinny powstawać. Co innego przytułki dla ubogich, szkoły – tu jak najbardziej powinny tego typu pożyteczne inwestycje powstawać. Ale jakieś hotele, bungalowy, ośrodki wypoczynkowe? Moim zdaniem nie tylko nie muszą, ale wręcz nie powinny powstawać.

Z drugiej strony, inwestycje takie jak w Śródmieściu Warszawy i w mazurskich Rybakach dają miejsca pracy, w dodatku mogą przynosić Kościołowi środki na działalność duszpasterską i charytatywną?

Kościół powinien na tyle jasno i klarownie, a zarazem subtelnie przedstawiać swoje racje, żeby społeczeństwo samo dobrowolnie Kościół finansowało. Kościół powinien wzbogacać się na własnej wiarygodności, a nie na jakimś całkowicie świeckim biznesie, który owszem może przyniesie zyski finansowe, ale spowoduje wątpliwości. Ja nie widzę powodu, by np. emerytowani biskupi mieli swoje pełne przepychu rezydencje. Oczywiście – godne warunki. Ale dwory, pałace… takie coś niestety odstręcza wielu ludzi od Kościoła.

Wróćmy jeszcze do wspomnianych inwestycji w Warszawie i na Mazurach. Niektóry faktycznie wykorzystują je do ataku na Kościół, inni z kolei bronią, krytyków inwestycji oskarżając o antyklerykalizm. Może te inwestycje powinny powstać, a ich przeznaczenie będzie służyło Kościołowi?

Problem w tym, że powstało już wiele inwestycji, które miały być w założeniu skromne, służące celom duszpasterskim. A na koniec powstawały wypasione budynki, służące wyłącznie zarabianiu pieniędzy. Żeby było jasne – ja nie jestem przeciwny temu, żeby drobne biznesy powstawały przy parafiach, czy kuriach. Ale to musi być oddane pod kontrolę też wiernych, z których powinna być tworzona rada. I taka rada mówi – zarobiliśmy tyle i tyle, wydaliśmy tyle i tyle, zainwestowaliśmy w to, czy tamto. No bo skąd Kościół ma pieniądze – od wiernych. Nie może tak sobie tymi środkami dysponować. Są i pozytywne przykłady księży, którzy wprost piszą, na co pieniądze są potrzebne, na co zostały wydane, umieszczają te informacje na stronie internetowej. I wzbudzają zaufanie wiernych. Tak robią siostry zakonne. Zresztą, gdy kardynał Karol Wojtyła został papieżem, okazało się, że w mieszkaniu, w którym mieszkał w Krakowie, żył bardzo skromnie. Potem zamieszkał tam kard. Franciszek Macharski i nie mienił w mieszkaniu nic. Taka postawa, a nie budowa wypasionych obiektów.

Czytaj też:
Kontrowersje wokół pochówku abp. Paetza. "To będzie zgorszenie"

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także