Terlikowski: Pandemia histerii

Terlikowski: Pandemia histerii

Dodano: 
Tomasz Terlikowski
Tomasz Terlikowski Źródło: PAP / Jacek Bednarczyk
Histeria i panika związana z tym wirusem pokazuje jedno, że w skali globalnej utraciliśmy świadomość nieuchronności śmierci, a także jej całkowitej nieprzewidywalności - uważa publicysta tygodnika "Do Rzeczy" Tomasz Terlikowski.

Epidemia koronawirusa wybuchła pod koniec grudnia w chińskim mieście Wuhan. Wirus rozprzestrzenia się po świecie i dociera do kolejnych państw, w tym do Europy, budząc coraz większą panikę. Ostatnio nowe ognisko wirusa pojawiło się w północnych Włoszech. Tylko w tym państwie w ostatnich dniach koronawirus zabił 7 osób. Przypadki zarażenia potwierdziły wczoraj Chorwacja, Austria, Szwajcaria. Jak jednak podkreślają eksperci, śmiertelne ofiary koronawirusa to w większośći osoby starsze lub poważnymi problemami zdrowotnymi wpływająych na obniżenie odporności organizmu.

"Pandemia histerii"

Temat wirusa poruszył w mediach społecznościowych Tomasz Terlikowski. Publicysta zaczyna swój wpis od stwierdzenia, iż na razie nie mamy do czynienia z pandemią koronawirusa, ale z pandemią histerii. "I kto wie, czy ta pandemia nie jest nawet groźniejsza niż wirus" – zastanawia się.

Terlikowski przywołuje dane dotyczące przypadków śmiertelnych: "koronawirus jest rzeczywiście groźny u osób powyżej 80. roku życia, bo wtedy śmiertelność z jego powodu wynosi 15 procent (tak, piętnaście), u pacjentów po 70. to już 8 procent (nadal dużo, ale ogromna większość z nich wychodzi z choroby zdrowa), a w przypadku sześćdziesięciolatków to 3.6 procenta, u pięćdziesięciolatków wskaźnik ten wynosi 1.4, a w mojej grupie wiekowej 0.4. Ludzie od dziesiątego do 39 roku życia wskaźnik umieralności to 0.2, a z dzieci poniżej dziesiątego roku życia nie zmarło żadne. Śmierć dotyka osoby z grup podwyższonego ryzyka, czyli obciążone choroba autoimmunologicznymi, starsze i chore na inne schorzenia. 80 procent zakażonych przechodzi chorobę w stopniu lekkim". Dodaje, że na całym świecie na koronawirusa zmarło łącznie 2600 osób. Zestawia tę liczbę z innymi przyczynami zgonów, m.in. z liczbą osób, które dziennie giną w wypadkach samochodowych - 3700.

"Gdybyśmy do każdej z tych przyczyn zgonów chcieli przyjmować podobne rozstrzygnięcia jak wobec pandemii histerii, to jazda samochodem już dawno byłaby zakazana, podobnie jak spożywanie niezdrowych tłuszczów, palenie tytoniu. I wtedy wszyscy umieralibyśmy zdrowi. Tak, bo wiecie, niezależnie od przyczyny każdego z nas czeka śmierć. Ani nie pandemiczna, ani nie zaskakująca, zupełnie normalna" – podkreśla publicysta.

"Straciliśmy świadomość nieuchronnej śmierci"

Zdaniem Terlikowskiego, histeria i panika związana z koronawirusem pokazuje, że straciliśmy świadomość nieuchronnej śmierci i jej całkowitej nieprzewidywalności. Publicysta określa to jako zjawisko globalne. "Pragnienie kontroli nad własnym życiem i uznanie, że jesteśmy do niej zdolni jest tak wysokie, że każde nieprzewidziane, niekontrolowane wydarzenie wywołuje panikę i histerię, i próbę zbudowania wrażenia, że jednak coś kontrolujemy. Zamkniemy miasta, kupimy sobie maseczkę i zrobimy zapasy produktów, odwołamy wyjazdy i dzięki temu unikniemy tego, co nieprzewidziane. Problem polega tylko na tym, że nieprzewidywalność, przypadkowość i skończoność naszego istnienia jest w nie wpisane. A do tego, nawet jeśli zaopatrzymy się we wszystko i uchronimy od wirusa, to jutro możemy wpaść pod samochód, bo nam maseczka wzrok przesłoni" – tłumaczy.

Kończąc publicysta zastrzega, iż jego wpis nie jest przeciwko podejmowanym przez państwa i inne organizacje środkom ostrożności, ale jedynie przeciwko histerii. "Ta jest bowiem o wiele groźniejsza, niż szumnie zapowiadana pandemia" – kwituje.

.Czytaj też:
Dramatyczne wyznanie Wałęsy: Na tym świecie już jestem skończony…
Czytaj też:
Żona Ziobry zapowiada kroki prawne po artykule "Wyborczej". "Publikacja jest oparta na fałszywych wyjaśnieniach oszusta i gwałciciela"

Źródło: Facebook
Czytaj także