Na początku rozmowy Szutowicz oświadczył, że ciężko pracował na to, aby uciąć kontakt ze swoją rodziną. Jak stwierdził, przeszkadza mu „ta prymitywna psychologia, że jak w twoim życiu jest coś nie tak, to z pewnością dlatego, że masz i miałaś słabe relacje z rodziną”.
"Po prostu w pewnym momencie się orientujesz, że spędzasz z kimś najpierw 10, potem 20 lat życia i nie znacie się zupełnie. Że cała ta misja wychowawcza bycia matką, babcią, ojcem – ona jest głęboko nieautentyczna" – ocenił, dodając, że jest zadowolony z tego, że jego rodzice się rozwiedli, ponieważ się nienawidzili.
Poruszył również temat religii i kościoła. Jak zaznaczył od gimnazjum przestał chodzić na msze św., a wcześniej zmuszali go do tego rodzice.
Margot "pochwalił się" też, że podczas wagarów w szkole podstawowej oglądał pornografię. Dopytywany o to, czy rodzice wiedzieli o tym, co robi, stwierdził, że jego ojciec zapewne nie wiedział, bo z nimi nie mieszkał, a opinią matki się nie przejmował
Po opowieści o podstawówce, przyszedł czas na czasy licealne, kiedy to również chodził na wagary, żeby oglądać filmy i odwiedzać dziewczynę, żeby się z nią "całować i kochać”. "Byłam w paru związkach z różnymi dziewczynami w liceum. Biseksualizm włączył mi się stosunkowo niedawno. Szybko skumałam, że jestem w jakiś sposób nienormatywna. W sensie, że od gimnazjum kumplowałam się z pedałami i lesbami… Piłam i ćpałam z gejami i lesbami. Zresztą nigdy nie ćpałam hardo. Marihuana i dwa, trzy razy próbowałam z LSD. W liceum i raz na studiach" – opowiadał na łamach ogólnopolskiej gazety.
Jak można dowiedzieć się z wywiadu, Michał Szutowicz był również harcerzem, jednak jego działalność w tym środowisku polegała głównie na przekonywaniu dzieci, żeby nie chodziły do kościoła. "Mnie zawsze bolało to zmuszanie, bo w ten sposób korumpujesz czyjąś religijność, psujesz człowieka, jego duchowość, to jest rzecz, którą trzeba samemu wypracować" – stwierdził, dodając, że „rozpętało się piekło” z udziałem komendantów, bo on nie chciał do niczego „zmuszać” dzieci, ponieważ to „niekonstytucyjne”.
Wreszcie przeszedł do współczesnych czasów i oświadczył, teoretycznie mieszka z "anarchistkami, na skłocie", ale wciąż nie ma czasu na remont przydzielonego mu pokoju, więc pomieszkuje u znajomych. Pytany o pracę oświadczył, że jego pełnoetatową pracą jest Stop Bzdurom.
"Początkowo Stop Bzdurom to był kolektyw dwuosobowy… Ale cokolwiek robiłyśmy, zawsze miałyśmy kogoś do pomocy: czy osoby z innych kolektywów queerowych, takich jak Jestem LGBT, czy z jakichś nieformalnych grup lesbijek, anarchistów, niekoniecznie związanych z queerowością, takich jak Rytmy Oporu czy Food not Bombs. Teraz też rozpoczęłam regularną współpracę z dużymi, formalnie działającymi organizacjami typu KPH. No a takich stałych, oddolnych aktywistek mamy teraz około dziesięciu" – tłumaczył.
Margot zajmuje się m.in. drukowaniem „wlep”, chodzeniem po mieście z puszką spreju, aby „u…ać wszystkie ściany komunikatami, że wspierasz osoby LGBTQ”, zatrzymywaniem furgonetek fundacji pro-life i robieniem „warsztatów z aktywizmu”.
"Zabrałam też znicz Morawieckiego. Kojarzysz? Postawił go, by przebłagać pomnik Chrystusa za „profanację” LGBT. Zaniosłam na miejsce samobójczej śmierci transaktywistki Milo Mazurkiewicz" – pochwalił się.
Czytaj też:
Reportaż CNN o LGBT w Polsce. Ambasada RP odpowiadaCzytaj też:
Odszedł ze znanego serialu, bo wycięto sceny homoseksualnych zbliżeń. Produkcja wyjaśnia