Terlikowski: Bardzo chciano uciszyć arcybiskupa

Terlikowski: Bardzo chciano uciszyć arcybiskupa

Dodano: 
Tomasz Terlikowski
Tomasz Terlikowski Źródło: PAP / Jacek Bednarczyk
Wygląda na to, że bardzo chciano uciszyć arcybiskupa, ale nie chciano angażować w to autorytetu Watykanu - uważa Tomasz Terlikowski. Publicysta tygodnika "Do Rzeczy" odnosi się do decyzji biskupa włocławskiego Wiesława Meringa ws. abp. Jana Pawła Lengi.

Z informacji przekazanej KAI przez kanclerza włocławskiej Kurii wynika, iż decyzją decyzją biskupa włocławskiego Wiesława Meringa abp Jan Paweł Lenga ma powstrzymać się od głoszenia kazań i publicznego przewodniczenia liturgii. Duchowny otrzymał także zakaz wypowiedzi dla mediów. Do sprawy odniósł się w mediach społecznościowych Tomasz Terlikowski. Publicysta tygodnika "Do Rzeczy" ocenił, iż "zakaz wobec arcybiskupa Lengi, niezależnie od tego, że część z jego poglądów jest trudna do zaakceptowania z perspektywy katolickiej, jest delikatnie rzecz ujmując dziwaczny". "I to z wielu powodów" – wskazuje.

Jako pierwszy powód Terlikowski podaje fakt, iż ordynariusz włocławski nie jest zwierzchnikiem wobec emerytowanwgo arcybiskupa. Jak podkreśla, to że abp. Lenga mieszka w klasztorze w Licheniu niczego nie zmienia. "Jedynym zwierzchnikiem abp Lengi jest papież" – podkreślił. "Po drugie, nawet jeśli uznać, że sam fakt zamieszkania w tym miejscu coś znaczy, to jeśli arcybiskup wyjedzie poza diecezję włocławską (a może to zrobić, bo nie jest przypisany do tej diecezji), to czy zakaz przestanie obowiązywać?" – pyta Terlikowski. I ostatni wskazany przez publicystę powód: "zakaz biskupa włocławskiego może dotyczyć tylko diecezji włocławskiej, bo nad innymi nie ma on władzy".

"Wygląda więc na to, że bardzo chciano uciszyć arcybiskupa, ale nie chciano angażować w to autorytetu Watykanu. W efekcie wydano dokument, który ma znaczenie jedynie medialne, jest klasycznym działaniem pozornym, pozbawionym mocy prawnej" – ocenił.

Publicysta zakończył swój wpis zastrzeżeniem, iż jego uwagi nie są ani głosem za, ani przeciw arcybiskupowi. "To refleksja na temat tego, jak niestety działania pozorne zastępują prawo kanoniczne i doktrynę. To nikomu nie służy" – skwitował.

Wcześniej decyzję bp. Merlinga skomentował ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

Czytaj też:
Ks. Isakowicz-Zaleski: To kolejny samobójczy gol w Kościele polskim

Abp. Jan Paweł Lenga to emerytowany biskup Karagandy w Kazachstanie, który od 2011 roku przebywa w klasztorze księży marianów w Licheniu Starym na terenie diecezji włocławskiej. O arcybiskupe było głośno w ostatnim czasie za sprawą jego występu w programie "Warto rozmawiać". Duchowny wyraził tam pogląd, iż "bardzo dobrze, że Benedykt XVI zabrał głos w sprawie celibatu". – Warto było go jednak zabrać trochę wcześniej, bo jest bardzo poważny i nie byłoby zamętu, do którego dzisiaj dopuszczono w Kościele katolickim – dodał. – 200 lat temu masoni z loży Wenta postanowili walczyć z Kościołem. Mówili: wejdziemy do seminariów z naszymi liberalnymi ideami, staniemy się księżmi, potem biskupami i w ten sposób zniszczymy Kościół. Minęło 200 lat i widzimy jak udało się w wyniku tej operacji psuć Kościół. (...) Trzeba o tym mówić, ponieważ właśnie przez tego typu operacje mamy obecny zamęt. Właśnie dlatego wielu biskupów i kardynałów nie ma pogłębionej wiary i dlatego tak wielu chce dziś korygować naukę Chrystusa. Takie podejście to zwykła zdrada i niszczenie Kościoła – podkreślał.

Duchowny jest znany z bardzo krytycznego stosunku do papieża Franciszka.

Czytaj też:
Kuriozalny atak Nitrasa na prezydenta. Internauci odpowiadają
Czytaj też:
Witek reaguje na apel prezesa NIK ws. spotkania

Źródło: Facebook
Czytaj także